sobota, 13 grudnia 2014

Przestrzeń.

Lubię ten moment gdy otacza mnie woda.
Miękkość wokół ciała. Wyciszone dźwięki.
Lekkość gdy kładę się na wodzie. Szybkość, gdy odbijam od brzegu i sunę w wody toni, nim zabraknie pierwszego oddechu zmuszającego do wynurzenia. Przyjemnośc gdy ręka zagarnia wodę pod ciałem, w ciało uderzają pęcherzyki powietrza. Zmęczenie, gdy przepłynę pełnią mocy.
Lubie płynąć blisko dna, wyciągając się jak strzała, patrzeć jak migają stonowane kwadraty... przypominające, poprzez ruch, kod DNA.
Czasami, gdy już nie chcę pływać... biegnę. Stawiam spowolnione kroki, mimo wkładanego wysiłku, poruszam się nieproporcjonalnie ślimaczo.
Czasami robię fikołki w wodzie. Najlepiej do tyłu, bo w drugą stronę nos nabiera wody co sprawia, że czuję jak chlor przemywa mi mózg.
Albo szukam dna. Ten moment gdy siadam... płuca mają coraz mniej powietrza, a nad głową wirują gazowe-niby-meduzy. Albo, jeśli mocno wyrzucę z siebie powietrze, nad głową unosi się gazowa oponka.
Gdy kładę się brzuchem dotykając dna lub gdy pozwalam ciału opadać, najpierw nogami, korpusem, rękoma pozostającymi nieco w górze.
Lubię ten moment gdy otacza mnie woda.
To jest moja przestrzeń, na pobycie trochę sam na sam ze sobą.

Wczoraj, gdy Maciek skończył swoje 'długości basenu', zawisł w wodzie i zobaczyłam go w przestrzeni kosmicznej...

czwartek, 11 grudnia 2014

Słów-zjadacze. Hurma.

[wpis ku pamięci z paczka2]

Czy zdarza się Wam…
…improwizować w trakcie gotowania, uzyskując w ten sposób nowe danie, wymagające nadania mu nazwy?
…czytać książki, które opisują nie tylko przygody ale i potrawy, którymi raczą się bohaterowie… Opisują w taki sposób, że pragniecie skosztować tych dań…?
A może zdarza się Wam …jeść potrawy o smaku, nazwie tak intrygujących, że rozpoczynacie poszukiwania, czytacie by odkryć… Albo stworzyć?
Jeśli na przynajmniej jedno pytanie odpowiadacie kiwnięciem głowy, oznacza to, że należycie do grona pożeraczy książek, odkrywców smaków, słów-zjadaczy…

wtorek, 9 grudnia 2014

Nicnieróbstwo.

Nie robimy nic. Od początku tego tygodnia odsunęliśmy na bok wymyślone nowe hasło...
Nie realizujemy projektu, ani mini projektu... Nie robimy nic.
Nie licząc rysowania, malowania i grania w wymyśloną przez nas grę w strony świata.
Nie licząc samodzielnego czytania, czytania wspólnego i słuchania audiobooków.
Krew Olimpu, seria Czarny Maciek, Dom tajemnic, Antykwariat pod Błękitnym Lustrem... ale i Janko Muzykant, Akademia Pana Kleksa.
Nie licząc pisania tu i tam, tego i owego, na blogach.
Nie licząc zdobywania kolejnych poziomów na KhanAcademy.
Nie licząc tworzenia kolejnych kodów w Scratchu.
Nie licząc marszobiegów, spacerów i rozmów. O, dużo rozmawiamy... o tym co robimy, a czego nie.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Hasło: most (3)

Jeszcze jeden rzut okiem na hasło 'most'. Pojechaliśmy zobaczyć trzeci most, który powstaje nad Bosforem. Mostu jeszcze nie ma. Na dodatek tego dnia, zaświeciło mocno słońce co sprawiło, że i most, i Bosfor skryte zostały za mgłą... Jedyny widok jaki udało nam się uchwycić to z pewnej odległości wyłaniające się z chmur nogi kolosa ;-)

Nasze wariacje na temat mostu:

Dla zainteresowanych - filmik reklamowy na temat trzeciego mostu:

niedziela, 7 grudnia 2014

Cud Chłopak, cud książka.

Wieczorem chwyciliśmy za książkę. Zintegrowana niebieska okładka, z wyraźnie odcinającą się, czarno-białą grafiką przedstawiającą twarz. Miękkie litery kreśliły się w tytuł "Cud chłopak".
Przeczytaliśmy kilka rozdziałów z pierwszej części. Poznaliśmy głównego bohatera. Wzruszyliśmy się, pośmialiśmy.
Do książki wróciliśmy kolejnego popołudnia, na chwilę... którą rozciągnęliśmy na tyle długo, by połknąć prawie połowę książki. I już wiedzieliśmy, że musimy tak zmienić plany dnia, aby kolejny ranek rozpoczać od lektury... aby nic nam nie przeszkodziło doczytać książkę do końca.

Aura za oknem sprzyjała. Cały niemal piątek leżałam na sofie, a dzieci pokładały się koło/na mnie. Siedziałam na poduszkach, a dzieci siadały do stołu, by słuchając mnie, malować i rysować. Zrobiliśmy krótkie przerwy, minimalne. Tyle, ile potrzeba było by przekąsić "byleco", zrobić kolejną kawę, odwiedzić toaletę.

Kilka godzin czytania na głos.
Zawieszania głosu, robienia pauzy, aby w przestrzeni między kolejnymi fragmentami książki porozmawiać o jej treści. Ale też, by na marginesie książki narysować kredką serduszko tam, gdzie pojawił się szczególnie ważny dla nas tekst.
Kilka godzin z dziećmi zasłuchanymi.
- Mamo, mogłabyś nagrywać audiobooki.


***źródło: wydawnictwo Albatros


August, cud chłopak, sympatyczny dziesięciolatek, który urodził się z wadą genertyczną objawiającą się deformacją twarzy. Jego starsza siostra Via, planeta wokół słońca... oraz grupka innych dzieci. Każde z nich odkrywa przed nami fragment składający się na pełen obraz. Poznajemy punkty widzenia różnych osób. Po raz kolejny wyraźnie dostrzeggamy, że interpretowanie świata tylko z własnego punktu widzenia jest ograniczeniem.

To książka o dzieciach, o rodzicach, o miłości oraz problemach. O życiu.
Książka do czytania razem. Michał napisał w swojej recenzji, że książka zostawi w nas ślad. Tak, to taka książka, która bawi a jednocześnie... trąca strunę, porusza.




środa, 3 grudnia 2014

Sąd nad lekturą.

Ostatnio sporo o książkach, tworzeniu nowych list lektur, poszukiwaniu sposobów by zachęcić do czytania.
W tym wszystkim pada wypowiedź Marcina Polaka, koincydencyjna z rozmowami jakie tu i ówdzie toczymy z grupą znajomych. Polecam [link].

I proszę, jak na zamówienie, dziś w naszym domu odbył się sąd nad szkolną lekturą. Niewątliwie znaczenie ma świadomość trwającej akcji.
Ja wysyłałam swoje propozycje... (choć zamiast wpisać tytuły książek, które chciałabym z listy obecnej usunąć, wpisałam kilka zdań komentarza... ). Sam Michał wysyłał swoje propozycje w ankiecie na temat nowej listy lektur.

Na wokandę trafił dziś "Tajemniczy ogród". Lektura z okolic II etapu edukacji.  Dzieci mają poznanie tej książki za sobą. Kiedyś, kiedyś... po wspólnym czytaniu, oglądaliśmy też ekranizację autorstwa Agnieszki Holland. W zeszłym roku, podczas egzaminu kończącego IV klasę, Michał miał kilka pytań związanych z fragmentem tej książki. Ale ponieważ co jakiś czas do różnych książek wracamy... I ponieważ świeżo w nasze ręce trafiła broszurka z grami nawiązującymi do "Tajemniczego ogrodu"... Odsłuchaliśmy fragmenty książki w formie audiobooka i... rozpoczęła się dyskusja.

- Nie chcę już czytać tej książki. Jest dla mnie nudna.
- Rozwiniesz?
- Myślę, że ta książka jest dobra dla dzieci w trzeciej klasie....
- Nie, ja jestem w trzeciej! To jest książka dla dzieci w drugiej klasie!
- Ale większość dzieci w drugiej klasie nie przeczyta samodzielnie takiej książki...
- Ja przeczytałem.
- Są dzieci, które nie przeczytają.
- No tak... ale może ktoś im czytać... Albo mogą czytać inne książki! Nie trzeba tej!
- Powiedziałeś, że ta książka jest nudna. Może już cię nudzi, bo już ją czytałeś?
- Może. Ale to nie tylko dlatego.
Porozmawiamy o tym? Chciałabym posłuchać.
- Mamo, wiesz... lubię, że pozwalasz nam mówić, że coś się nam nie podoba, albo, że tego nie lubimy. Możemy mieć własne zdanie.

Tak oto rozpoczął się nasz mały, prywatny sąd nad lekturą. Choć Michał używał słowa "debata".
Panowie zasiedli w ławie oskarżyciela. Przygotowali swoje mapy i notatki, mające na celu wskazanie 'słabych punktów' książki. Dlaczego "nie".
Odczytywali, ja przedstawiałam, jeśli miałam, kontrargumenty. Notowałam zatem i ja.
Dyskutowaliśmy.
Nawet zrobiliśmy grafikę przebiegu akcji książki i jej modyfikacji ;-)
Rozmawialiśmy o tym, co jest w tej książce istotne... I jakie inne książki mogłyby dotykać podobnych kwestii, ale w inny (ciekawszy, współcześniejszy) sposób.


A potem, nim ogłoszony zostanie werdykt, zagraliśmy w grę opartą na motywach książki [M. Kowalski, Między nami graczami. Wydawnictwo GWO]. Mocno zmodyfikowaliśmy reguły, ponieważ nie mamy klasy szkolnej, a parę dzieci. I bardziej liczył się 'fun' niż konkurowanie między chłopcami.


A gdy zdobyta została ostatnia konewka.... Chłopcy i tak kontynuowali jeszcze grę, odpowiadając na pytania... i dobrze się przy tym bawiąc. Po czym postanowili wrócić do ogrodu, w filmowej wersji.

- Wiesz mamo, bo każda książka może być fajna, jeśli się ją czyta kiedy trzeba... albo jeśli w nią tak zagramy.

Nie da się "grać" we wszystkie książki. Dostrzegam jednak potencjał właśnie w róznorodności samych książek, form bawienia treściami... W różnorodności poznawania lektur... czytanie samodzielne, czytanie przez nauczyciela, słuchanie audiobooków... I w tym, by słuchać głosu dzieci. Zgadzać się na ich wybory, na to, że pewnych książek, w jakimś momencie nie będą dzieci czytać... 

Rozmawiać o książkach... i czytać samemu.

wtorek, 2 grudnia 2014

Ewolucja (2)

Krótko wspominałam o grze karcianej Ewolucja. Teraz szybciutko jeszcze krótszy dopisek o rozszerzeniu. Do karcianki można dokupić dodatkowe pudełeczko... i warto to zrobić! Po pierwszej kolejce, gdy już ułożymy podstawowe zwierzęta... zaczyna się akcja!


Uwaga: trzeba zarezerwować sobie dobre 2 godziny by zwierzęta przeszły fazy karmienia, polowań, rodzenia, chorowania...

Hasło: most (2)

I wsiąknęliśmy...

Rozpoczęliśmy od wrzucenia w wyszukiwarkę hasła most&malarstwo.... i obraz, który przykuł naszą uwagę to jeden z cyklu kilku prac Van Gogha. Most Langlois w Arles odwiedziliśmy pomarańczowym ludzikiem Google Maps... oraz przypomnieliśmy sobie dawno oglądaną serię filmów dla dzieci Mali Einsteini... (link) ;-)

Źródło: Vincent van Gogh, Langlois Bridge at Arles with Women Washing via Wikimedia Commons [public domain]


A skoro Francja... Michał przypomniał historię Linei w ogrodzie Moneta oraz charakterystyczny cykl obrazów z mostkiem nad nenufatami w roli głównej. Plus kolejna historyjka o Einsteinach... (link) ;-)


Źródło: Cloude Monete, Bridge Over a Pond of Water Lilies, via Wikimedia Commons [public domain]

Most w poezji?
Sporo... zatrzymaliśmy się na wierszu z czasów i kraju Van Gogha i Moneta... Arthur Rimbaud i jego Mosty (Iluminacje) w przełożeniu Artura Międzyrzeckiego.
Kryształ szarego nieba. Osobliwe zarysy mostów, jedne proste, drugie wygięte w łuk, inne opadające albo zachodzące na nie pod skośnym kątem i formy te powtarzają się w innych strefach kanału w świetle, ale wszystkie tak wydłużone i lekkie, że brzegi pod ciężkimi kopułami zniżają się i zmniejszają. Niektóre z tych mostów dźwigają na sobie rudery. O inne wspierają się maszty, sygnały i kruche poręcze. Minorowe akordy krzyżują się i snują; struny pną się nad stromym wybrzeżem. Widać czerwoną bluzę, może inne jeszcze ubiory i muzyczne instrumenty. Czy to ludowe melodie, fragmenty książęcych koncertów, pogłosy hymnów publicznych? Woda jest szara i sina, szeroka jak morska odnoga. – Biały promień, spadający z wysokiego nieba, niweczy tę komedię.

W tle zabrzmiał Bridge Over Trouble Water w kilku wersjach... w tym jedna z Brooklińskim Mostem w roli głównej... 
Skoro już z Francji dotarliśmy do Nowego Jorku... poczytaliśmy o historii Brooklińskiego Mostu, który powstał... w tych samych latach, w ktorych tworzyli wspomnieni wcześniej artyści...

I tak słuchając... jednocześnie panowie malowali dwumetrowy zestaw mostów...


Temat mostu przypomniał książkę Most do Terabhitii... (fragment audio) oraz filmową adaptację (dzięki której mogę napisać szybkiego posta oraz ugotować obiad;-)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Hasło: most.

Hasło dzisiejszego dnia wymyślił Maciek.
Most.
Czym jest? Co jest mostem? Z czym się to słowo kojarzy?

Most spinający dwa brzegi.
Mostek w centrum ciała.
The most beautiful thing...

Maciek zaczął od własnej mapy skojarzeń, potem od wykonania stron notatek na temat mostów. Stworzył ranking "naj". Wypisał nazwy najdluższych, największych, najstarszych, najpiękniejszych.

Były mosty egzotyczne, były sławne budowle z całego świata. Był most obrotowy w Giżycku i wspaniałe konstrukcje z Singapuru.


A potem połączyliśmy siły kombinując... Mocno kombinując, ponieważ tutaj mamy bardzo ograniczone pole manewru... Przydałyby się patyczki drewniane, albo rurki do napojów... Ale tutaj tego nie mamy... Natomiast mieliśmy trochę starych gazet, rurki tekturowe po papierze toaletowym, taśmę, klej i kilka ledwie gadżetów...
Stworzyliśmy konstrukcje bazowe testując jaki przekrój jest najmocniejszy, najbardziej wytrzymały i najekonomiczniejszy:
- trójkąt równoboczny, o boku równym 2cm = 6cm szeroki karton
- koło o średnicy 2cm = 6,28cm szeroki karton
- kwadrat, o boku równym 2cm = 8cm karton



Następnie powstało mnóstwo kładek, mostków i mostów. Łącznie z mostkiem z własnego ciała. 
Finalnie ustaliliśmy, że tworzymy gazetowe mosty długości kartki... i sprawdzimy, która konstrukcja wytrzyma przygotowane obciążenie.


Poza tym trochę pokombinowaliśmy z apkami na tablecie. Takich 'mostowych' jest mnóstwo!
W pewnym momencie mnie tknęło, że może coś o mostach jest na KhanAcademy... i... był projekt! Ha! Idea jak nasza, tylko właśnie 'patyczkowe' wykonanie! :-)

Na koniec kilka pytań z linkami do ciekawostek:
Czy wiecie, że istnieje mostopedia?
Gdzie znajduje się London Bridge?
A znacie smutną historię Tacoma Bridge?
Moze macie ochotę zobaczyć kompilację wszystkich ataków z Golden Gate w roli głównej?

A przed nami jeszcze dalsza przygoda z mostami i mostkami....
Już dziś, bez względu na to czy macie wejściówki i jesteście w Warszawie... Czy tak jak ja, znajdujecie się daleko od tego miasta.... Możecie uczestniczyć w TEDx Warsaw Education Out Of The Box.

Źródło grafiki: TEDxWarsaw ***

sobota, 29 listopada 2014

***

[kopiuję ku pamięci, wpis sprzed kilku dni]

A jednak w walizkach było więcej książek niż ubrań. Masz wprawdzie swoją lekturę, ale zabrakło twoich butów. 
Ratunek nadciąga z zasobów pierworodnego. Glany 10latka mogłyby być pół numeru większe, ale dajesz radę. 
Rozglądasz się po korytarzu. 
Wiszący kwiecisty płaszcz nie jest w twoim dzisiejszym nastroju, więc zgarniasz jaskrawą kurtkę 8latka. Nawet mocno nie ciasna pod pachami, można uznać że tak ma być. Slim.
Wicher gna, zatem na czubku głowy ląduje szara czapka.
Nie licz na to, że w tym stroju wtopisz się w tłum.
Ani jeden element wyglądu nie pasuje do tutejszych kobiet odzianych w hidżab.
Zresztą niby czemu masz się w tłum wtapiać? Czujesz się tu dobrze, maszerujesz skacząc przez kałuże.
Dobry nastrój staje się jeszcze lepszy, gdy po dotarciu do sklepu dostrzegasz, że rozpoczął się już sezon na salep! A ten smakuje najlepiej na ciepło, gdy za oknem zimno.
Zatem zimo, nadciągaj!
Nie zerkaj na prognozy twierdzące że w przyszłym tygodniu ma być 16C.

O szkole i nie-szkole.

Niebawem na polskim rynku dostępna będzie nowa książka Jaspera Juula.

Źróło: Wydawnictwo MiND

Zanim książka trafi w moje ręce, posłuchałam o niej w rozmowie Hanny Zielińskiej z Marianną Kłosińską. Warto posłuchać. Nie tylko o szkole.

piątek, 28 listopada 2014

***

Zima jednak zareagowała na prognozy. Dobrze, że salep wypiliśmy gdy jeszcze za oknem hulał zimny wicher. Po kilku deszczowych dniach, nastąpił gwałtowny odwrót chłodu. Słońce wychyliło się zza chmur nagrzewając powietrze do stopni 14-tu nad kreską.
Kończy się listopad. W mieście, w którego krajobrazie dominują wieże meczetów, zaczynają pojawiać się krasne mikołaje, a wieczorem w domach i na balkonach, błyszczą choinki.
Z trudnem się hamuję... nie, w zasadzie kompletnie tracę kontrolę nad sobą... Ulegam atawistycznej żądzy jedzenia...
Ale jak tu nie jeść?
Rano łyżeczką drążę w słoiczku wypełnionym tahin-bal... pastą sezamową z miodem... Omijam wzrokiem tabelę kaloryczności.
Popołudniu nos skręca do jednej z wielu knajpek, gdzie w piecu palonym drewnem, dopiekają się chrupiące pide.
A wieczorem na moment czujemy trochę Krakowa w Stambule. Tylko że tu, zamiast mówić precel, prosimy o simit... a zamiast zdjęcia na tle Sukiennic, robimy słit focię na tle... fotografii. Barwnych, głównie ślubnych, choć też ze stylizacjami na szejka albo komandosa.

Nadmiar dóbr skonsumowanych w ciągu dnia mogłabym wypływać w przydomowym basenie, ale dziś przerwa... Zachodzimy tylko by sfotografować nowy znak zakazu. Dostrzegliśmy go podczas wczorajszego pływania i mimo rozpisania konkursu, nie udało nam się wymyślić czego dotyczy "znak czarna kropka".
Jakieś propozycje? GoogleTranslator wymiękł i nie był w stanie podpowiedzieć....

Ewolucja.

- A może jakieś nowe hasło przewodnie?
- Ewolucja!
- O... a skąd taki pomysł?
- ...bo chcę pograć w grę ;-)

OK. Dziecko rzekło, dziecko zrobiło.
Poczytało, pooglądało (dłuższe formy plus TEDlessons: 1, 2, 3, 4 - ten ostatni materiał re-we-la! dodatkowo zainspirował do rysowania rąk 3D), podyskutowało, podziałało (SAS), posłuchało, i w końcu... pograło w grę... W sumie... to nadal gra, zatem z pokoju dobiega mnie radośny okrzyk "Ojej, ile my mamy tasiemców, owsików i glizd! Czy nasze zwierzęta to przeżyją?"


- A teraz dokąd? Teraz gdzie? Rozwinąć temat, czy ruszyć w bok? Ku genetyce, czy może od ewolucji do rewolucji? A może zupełnie w inne rewiry?

czwartek, 27 listopada 2014

Czy czasem czytasz czasowniki?

A gdy okazało się, że już południe, a my nadal leżymy w pieleszach z książkami... Postanowiliśmy przenieść się na moment do stołu i zająć sprawami poważniejszymi.
Gramatyka. Brzmi poważnie. W każdym razie w moich uszach, które miewają na alergię na gramatyczno-ortograficzne rewiry.

Mniej więcej tydzień temu działaliśmy w rejonie czasownika, jego osobowych i nieosobowych form. Wróciliśmy w formie gry. Szybkiej i prostej. Ku przypomnieniu i przećwiczeniu.

Trzy grupy losów. Liczba (pmn), osoba (1, 2, 3,), czas(przeszły, teraźniejszy, przyszły). Z każdej kupki wybieramy jedną karteczkę, inny gracz rzuca nam bezokolicznik, a my migusiem podajemy odpowiednią formę. Słowa zapisujemy w zeszytach, bo uznajemy że warto w zeszytach zacząć robić też notatki.

 Do tego przygotowujemy ściągawkę w wersji kolorowej... bo mamy fazę na rysowanie;-)

A potem... po szybkim rozprawieniu się z grą czasownikami, redagujemy tekst zmieniając formę czasowników.... i przechodzimy płynnie do rysowania tego o czym tekst prawił... 
Następnie ciągle rysując maszerujemy do czytania wiersza Przedziwny dzionek Wiktora Woroszyńskiego (tu uściski i podziękowania ślemy do Ani :-* )



Nie mam czasu tego opisywać... ale jeśli choć słowem nie zaznaczę, to znowu będzie dziura w blogowych zapiskach ;-)


środa, 26 listopada 2014

Artystyczne wyzwanie... opadanie...

Wczoraj za oknem padał deszcz, w Polsce spadł pierwszy śnieg. 
Opadły liście, niektórym opadały powieki... 
Co jeszcze może opadać? I jak?
A co nie opada? I gdzie?

Zaczęliśmy od wyszukania muzyki, która kojarzy nam się... z opadaniem... A potem, słuchając muzyki, chłopcy malowali... czując. Zasłonięte oczy zmieniły podejście do farb. A muzyka dyrygowała rękoma i palcami.




A potem dużą przestrzeń białego papieru zaczęły zajmować historię o tym, co opada... jak opada... gdzie opada... kiedy... Rude włosy zmieniały się w deszcz... A śnieg ukrył się we wzorze swetra... Opadały powieki, włosy i ręce... Opadały liście drzewa zmieniając się w nuty...


Artystycznie o komórce...

Kolejna akcja artystyczna... Tym razem dzieci edukowane domowo zajęły się hasłem "komórka"
Zajrzyjcie na stronę sztuka ED i zobaczcie w jak różny sposób dzieci potraktowały temat!

Tutaj publikuję tylko pracę Michała:

Przedstawiającą komórkę wykonaną z masy solnej.
..oraz komórkę w wizji artystycznej Maćka:




Kodeks 2.0.

Uff... potrzebny był taki dzień, jak dzisiejszy. Gdy jeszcze wicher gna, czapki zrywając. Gdy aura nie sprzyja wędrówkom... W końcu siedliśmy do spisania na różnych blogach i platformach, tego co się dzieje w programie Szkoła z Klasą 2.0.
Zaraz, zaraz... edukacja domowa i szkoła z klasą? Jak, dlaczego i po co?
Idea edukacji obywatelskiej jest niezależna od formy przyjętej edukacji. A CEO jest otwarte również na takie formy, jak edukacja domowa. Zatem już trzeci rok działamy w programie.
Przed chwilą zakończyliśmy pierwsze zadanie, dotyczące opisania debaty nad kształtem Kodeksu 2.0.
Kodeks jest regulaminem, swoistym zbiorem zasad, stworzonych przez dzieci. Jak działać by być bezpiecznym? Aby nie łamać przepisów? Jak być twórcą? Jak uczyć się i działać z TIK?
Kto chętny - zapraszam do lektury na blogu dzieci ED.

środa, 19 listopada 2014

Księżyc do potęgi!

Zaczęło się od rozważań na temat temperatury na Księżycu.

Ile stopni jest na Księżycu?

Gdzieś o tym się czytało, ale nie każda informacja zostaje w głowie... Proste, wymaga tylko znalezienia odpowiedzi. Maciek postanowił sprawdzić odpowiedź na własne pytanie... A gdy szukał, naturalnie dotarł do kilku innych informacji i ostatecznie postanowił przyszykować księżycowy wpis na swojego bloga (link później, bo jeszcze nie jest opublikowany)

W tym czasie ja wyklikałam kilka materiałów rozwijających temat... A ponieważ pierwszy z nich dotyczył podróży na księżyc "na kartce papieru"... Gdy Maciek skończył swój szkic notatki... zrobiliśmy mały krok obok tematu kosmicznego aby przygotować się do oglądania filmiku...


Ile razy możesz złożyć kartkę formatu A4?
Złóż kartkę z bloku (mamy taki giga ok 100x50) - porównaj...
A inne kartki?

A potem jeszcze dwa kroki w bok... bo jak tu zostawić tak pięknie przygotowaną kartkę, jeśli można porozmawiać o tym..
Ile części uzyskałeś, składając kartkę jeden raz?
Ile gdy ponownie złożyłeś?

Nawet nie musiałam pytać czy dostrzega prawidłowość, ponieważ oczywiście była widoczna... 2, 4, 8, 16...
Uporządkujmy zapis...


Gdybyś miał do dyspozycji tylko cyfrę 2, jak mógłbyś zapisać wyniki?
Pojawiło się dodawanie... ale gdy trzeba było rozbić liczbę 64...

Jak inaczej, wykorzystując tylko cyfrę 2 można zapisać...?

Mnożenie!
Jedna dwójka... Dwie dwójki... osiem dwójek...

Jak jeszcze?

Potęgowanie!
Pierwszą rozpisaną liczbą był wynik jednokrotnego złożenia kartki, czyli uzyskanie dwóch części (2^1).

A zanim złozyliśmy pierwszy raz? Ile części mieliśmy...?
Jedna część.. Dwa do potęgi zero równa się jeden!
Potem, już z udziałem Michała, weszliśmy na krótko w potęgowanie "z minusem". Hipotezy - będzie wynik taki, śmaki... nie... nie może być tak, bo wychodzi tyle samo... Zaraz, zaraz... jeśli tu był "+" i było mnożenie... to może skoro jest "-" będzie dzielenie? Ale jakie? Co przez co i ile razy? Cudowne główkowanie!

Sugestia: jak inaczej można zapisać dzielenie?

Jako ułamek. Kombinacje alpejskie. I nagle... Jest! Pojawił się pomysł że ułamek ma informować o tym jaką liczbę i ile razy potęgujemy...
Uf... do tego trzeba będzie jeszcze wracać kilka razy... A my wracamy do księżyca...

Oglądamy i rozmawiamy o tym ile razy (w teorii;-) należy złożyć kartkę papieru aby dotrzeć do księżyca?
A potem przeskakujemy do tematu iluzji optycznych. Ponownie o fazach księżyca... do których jeszcze raz robimy proste doświadczenie**, które przypomina nam, że orbita księżyca jest elipsą "kopniętą" o kilka stopni... i czym innym jest faza księżyca, czym innym jego zaćmienie...


A potem jeszcze dwie symulacje na stronie SAS - o zaćmieniach, o przypływach...



To jaka jest temperatura jest na Księżycu? ;-)

** piłka owinięta folią aluminiową, granat w roli Ziemi, latarka jako Słońce i... dobra roleta umożliwiająca zaciemnienie pokoju;-)


wtorek, 11 listopada 2014

Ale właściwie... jak to jest z tym słońcem?

Pół kilograma pytań. Tona książek, filmików i odnośników. A wszystko tylko po to aby poszukać odpowiedzi na słoneczne pytania. Dlaczego świeci? Jak świeci? Co świeci? Czemu? Dlaczego nie zgasło? Nie wystygło? Nie przestaje? A może przestanie? Co będzie gdy przestanie... i kiedy to się stanie? Jak wyglądałby świat gdyby...

W finale m. in.: powstał Maćkowy Lapbook o słońcu [może później dodam zdjęcie]

Na koniec coś wartego polecenia. Książka dla mniejszych i starszych. Mnogość informacji, podanych w przystępny sposób. Profesor Astrokot odkrywa kosmos. Cena dość wysoka, ale jeśli mamy kilkulatków (5-10... a nawet i starsi) interesujących się kosmosem... i lubiących graficzne cacka - warto! My mamy to szczęście, że nasza biblioteka zaopatrzyła się w tę pozycję. Zatem mogliśmy sobie Astrokota wypożyczyć.
A o książce więcej na stronie Książki na czacie. Skąd zapożyczam zdjęcie, ponieważ wyszukiwarka pokazała je z licencją umożliwiającą wykorzystanie:-)
Źródło grafiki: Książki na czacie, Bardzo udana kosmiczna podróż., 6.10.2014, dostęp 11.11.2014. CC BY

wtorek, 4 listopada 2014

Dzień z życia butów niewidzialnego człowieka.

W ramach działań jednej z grup, skupiającej edukatorów domowych, powstała myśl, by zapraszać dzieci do działań artystycznych.
Akcja 1. Fotograficzny reportaż. Dzień z życia butów niewidzialnego człowieka. Możliwości było wiele, jak ten temat wykorzystać... Szerokie pole do popisu dla małych i większych.
Efekty pracy duetu M&M zostały zamkniętę w filmowej etiudzie pt "Zagubiony"




Never give up! Always look...


Angielskie słówka.
Od never, przez sometimes, often, usually, aż do always. Skojarzenia, hasła. Never ending story. Never give up! A na drugim krańcu: always look on the bright side od life... i wykaligrafowane 'Always I love my family"



Czując chemię...

Mało czasu na pisanie, co było do przewidzenia. W telegraficznym skrócie zatem o chemii.
Były kolejny raz stany skupienia. Były doświadczenia z wodą w roli głównej. Powstał plastelinowy filmik autorstwa Maćka.


Było stawianie hipotez czym jest sublimacja.


...i było poświęcenie zamrożonej zupy pomidorowej, by tę hipotezę sprawdzić. ;-)

Rewelacją całego tygodnia eksperymentów okazała się ponowna wizyta w Instytucie Rozrodu Zwierząt i Badań PAN

Kolejny raz mogliśmy wcielić się w rolę szalonych naukowców;-) Kontynuowaliśmy eksperymenty ze stanami skupienia i sublimacją. W roli głównej wystąpił  suchy lód. Na koniec frajdę sprawił ciekły azot.
Bardzo dziękujemy! Każda wizyta w PAN jest niesamowitą przygodą!




A potem, wieczorem, powtórzyliśmy jeszcze eksperyment z CO2 w formie suchego lodu (w zasadzie śniegu;-)


środa, 22 października 2014

Cebulkowo.

We wrześniu odwiedziła nas Jola wraz z Zyźkiem. Przynieśli nam trzy paczuszki cebulek kwiatowych. Niektóre posadziliśmy od razu...

Inne czekały na październik.

A teraz czekamy na wiosnę... :-)

wtorek, 21 października 2014

W pustyni i w puszczy.

Książka, która mnie nauczyła kilku rzeczy.
Na przykład tego, że nie warto mówić prawdy polonistce.
Czytałam wówczas wiele książek, a ta jedna była dla mnie trudna. Nie mogłam. Przyznałam, że nie przeczytalam lektury, otrzymując podczas jednej lekcji kilkanaście jedynek.
Czemu aż tyle? Usłyszałam wyjaśnienie, że tyle ocen z tej lektury zostało zaplanowane. I nic nie pomogło, żem czytała wiele... że cokolwiek innego.... Musiałam przeczytać tę konkretną rzecz, inaczczej ciężko byłoby wybronić się z oceną końcową.

Po kilku dniach skłamałam. Powiedziałam, że nadrobiłam. Kolejne testy i wypowiedzi pisemne tworzyłam znając jedynie lektury opracowanie.

Czemu nie mogłam pokonać tej książki? Po latach przestałam pamiętać.
Aż wypożyczyliśmy w bibliotece audiobooka.
Włączyliśmy... i wróciło do mnie.

Ta miałka dziewczynka, tak uległa. Zbyt głupiutka i naiwna jak na swoje 8 lat. Przypomniałam sobie, jak wiele siniaków zdobywałam wspinając się na drzewa. Jak bardzo nie pasowało to do eterycznej, anielskiej Nel. Obraz z książki dodatkowo wzmacniała piskliwa fraza z filmu - "Stasiu! Stasiu!".
Kłóciło się to z moim poczuciem bycia dziewczynką.
I ten Staś. Pyszałkowaty, dumny. Taki rycerz, że aż nieznośny.
To postrzeganie nie-białych tak z góry...

Trudno. Szkoda. Nie jest to moja książka.
Dzieci słuchają.
Nie, nie narzucę im swoich poglądów. Ale ciekawa jestem jak tę książkę, bohaterów postrzegają.

---
P.S. Na okładce audiobooka widnieje napis "Lektura dla leniwych". W sensie i znaczeniu, że nie trzeba czytać?
Czy ja wiem... Czy samo słuchanie jest tak łatwiejsze? Polemizowałabym. Odbiór książki tylko uchem wymaga innego rodzaju skupienia... by cokolwiek w sobie zapisać.
Inna rzecz... że nie umiem nazwać leniwymi dzieci, które słuchając jednocześnie np.: układają puzzle, malują, czynią sobie notatki...
---
Jest jeszcze jedna książka, której nigdy nie mogłam przeczytać do końca. Miała fantastyczne ilustracje, jednak otrzymywałam ją przed oczy niemal za kazdym razem, gdy czekały mnie zastrzyki w pośladki.
Nawet jako dorosła, jakoś nie mogłam pokonać lektury O sierotce Marysi...


niedziela, 5 października 2014

Odkrycie liczby Pi.

Historia, którą w ciągu ostatnich 12 miesięcy kilkukrotnie już opowiedziałam. I do której wracam, bo pokazuje w jaki sposób pracujemy. Nie cały czas, nie ciągle, ale też. Dziś również do tej historii wróciłam, za sprawą dyskusji prowadzonej u Oli Pezdy, na temat nauczania przez eksperymentowanie, edukacją przed doświadczenia. Co zabawniejsze, w minionym tygodniu, proroczo, do tematu powrócił sam główny bohater.

Zeszłej jesieni Michał zapytał, czy mogłabym zapisać go na konkurs matematyczny. W szkole, do której chłopcy są zapisani, takie konkursy są organizowane... ale dystans sprawia, że nie jestem zbyt rada na podróż ku stolicy celem konkursu (zła matka, zła;-) Dość, że po kilkunastu rozmowach telefonicznych udało się nam znaleźć szkołę, oddaloną od nas o ledwie kilkanaście kilometrów... i chętną na goszczenie Michała podczas konkursu. A ten odbyć się miał... za dwa tygodnie.

Michał stwierdził, że warto się przygotować i... przeanalizował podręcznik do matematyki. Przyszedł do mnie raz, stwierdziwszy, że trafiło się nowe pojęcie "cięciwa". I tak wpadliśmy w koła, okręgi, cięciwy i promienie. Zabrakło tylko naturalnego (w naszym mniemaniu) rozwinięcia o pole i obwód... Nie było o tym ani słowa w podeczniku, co wyglądało o tyle dziwnie, że tuż obok kwadrat i prostokąt pole oraz obwód posiadały. Koło nie.

Na stole pojawiły się gumki aptekarskie o różnej średnicy. Pamiętając o błędzie pomiaru, Michał oznaczał średnicę oraz promień (używając linijki i kartki w kratkę jako podkładki). Następnie gumki przecinał, rozkładał... i mierzył długość będącą obwodem. Wszystkie liczby zapisywał w rubryce.

Po wykonaniu serii działań praktycznych, przyszła pora na poszukiwania. Liczby zostały poddane obróbce obliczeniowej. Ostatecznie efekt A-ha! Relacja średnicy do obwodu za każdym razem oscylowała w granicach 3,14...

Tu moment na wiedzę, definicję, czytanie.

A następnie Michał postanowił 'doszlifować' jedną parę liczb. Pamiętając o błędzie pomiaru, ustawiał jaka jest średnica dla wybranego obwodu... tak aby liczba Pi była poprawna do któregoś tam miejsca po przecinku.

Wieczorem, już we trójkę, bawiliśmy się w wyznaczanie obwodu i średnicy plastikowej butelki. Każda osoba posiadała własną taktykę... ale co najfajniejsze... nasze wyniki były zbieżne.

W zeszłym tygodniu Michał obliczał zadanie na Khan Academy i zakrzyknął mniej więcej tymi słowy:
- Mam zadanie z Pi, pamiętasz? Tą liczbą od gumek.

Światowy Dzień Nauczycieli



 Wszystkiego najlepszego - nauczyciele, edukatorzy, tutorzy, mentorzy, przewodnicy... :-)

sobota, 4 października 2014

Jak cię pisza tak cię widzą.

Jakie książki czytacie?
Jakie odnajdujecie w nich treści?
Jakie są bohaterki a jacy bohaterowie waszych lektur?



"Spot stworzony w ramach projektu "Równia Literacka" współfinansowanego ze środków EOG w ramach programu Obywatele dla Demokracji. 
Zapraszamy do zapoznania się z raportem: Męskość i kobiecość w lekturach szkolnych dostępnym na stronie Fundacji Punkt Widzenia:
http://www.punktwidzenia.org.pl/"

czwartek, 2 października 2014

Posłuchać wikipedii.

Wiedzieliście, że wikipedia posiada kategorię zawierającą artykuły w wersji dźwiękowej? Ja nie wiedziałam, ale dziś odkryłam, podczas poszukiwania wraz z dziećmi informacji na temat Szekspira.

Pliki dostępne są na licencji CC. Istnieje możliwość pobrania pliku... Zatem nic, tylko słuchać... lub słuchać śledząc tekst w Wikipedii;-)

środa, 1 października 2014

Khan Academy

W ostatnich dniach chłopców znowu wciągnęła zabawa na stronie Khan Academy.
Uwielbiamy.
Każdy z chłopców ma własny plan i strategię. Każdy czerpie radochę z rozwiązywania zadań.
Najczęściej jest to matematyka po angielsku. Tak, wiemy, że są strony przetłumaczone, ale... jakoś fajnie jest po angielsku...;-) Bywa, że zadanie opisowe jest tak długie i złożone, że trzeba tłumaczyć... Najpierw chłopcy sięgają po tłumacza zwanego jako Wujek Gugiel. Wówczas bywa bardzo śmiesznie ;-)
Jeśli trzeba, pomagam.
Wiele zadań początkowo obliczana była 'w głowie' Teraz coraz częściej trzeba sięgnąć po zeszyt i zapisać tok rozumowania. Cieszę się. Ewolucja.


piątek, 26 września 2014

Tabliczka mnożenia.

W zasadzie to jest tabliczka mnożenia. Tyle tylko, że w zakresie do 60... i przy okazji prostej gry. Kartka w kratkę, kostki do gry, dwa długopisy i dwóch dżentelmenów chętnych do zapełnienia powierzchni.


Tak się złożyło, że wpis został opublikowany w dniu, w którym odbywa się IV Światowy Dzień Tabliczki Mnożenia

czwartek, 25 września 2014

Koduj! Podróżuj!

Co planujecie w trakcie CodeWeek? My już wiemy, że będziemy w tym czasie sporo podróżować. Odwiedzimy przynajmniej 6 miast w dwóch krajach. Przygotowując się do tego wydarzenia najpierw sprawdziłam kalendarz. W nim dość ciasno. Wiedząc, że nie uda nam się zorganizować wydarzenia w miejscu zamieszkania... 
Zatem krok drugi - poszukiwanie alternatywnych rozwiązań...
Trzeci krok, to przygotowanie studia w Scratchu oraz plakatu....
Krok czwarty to stworzenie wydarzenia Koduj! Podróżuj! oraz wysłanie zgłoszenia na stronie CodeWeek - Koduj! Podróżuj!


Przed nami  dalsze kroki.
Ale też na tym polega podróżowanie - na pokonywaniu dystansu - krok za krokiem ;-)

środa, 24 września 2014

Our colorful world.

Czasami sięgamy na stronę BritishCouncil, jak ostatnio by posłuchać i obejrzeć m. in.: Our colorful world.
Czasami powstają 'notatki'


Ale jeśli mam być szczera, to zeszyty zazwyczaj wypełniają... gry własnego autorstwa ;-)


Do tytułu wpisu nawiązuje też nasza wczorajsza wyprawa...



- Nasze wyprawy są niekonwencjonalne - rzekł Michał w trakcie dzisiejszego szwędania. 

Malowanie słowami.

Tytułowe 'Malowanie słowami' to zabawa, której opis znajdziecie na blogu Zamiast kserówki.
Polecamy:-)

A skoro już jesteśmy przy językach, to słuchanie, słuchanie z czytaniem, wyszukiwanie nowych słów, tworzenie zdań z wybranymi słówkami. Klasyka, nic odkrywczego ;-)
Dziś The Boy Without A Name dostępne w ICDL 

Do tego codzienna porcja ciszy w domu, czyli dzieci w książkach;-)


wtorek, 23 września 2014

Równonoc jesienna

Przywitał nas poranny deszcz. Za oknem zabrzmiało jesiennie... a czemu miało brzmieć inaczej? Dziś rozpoczyna się astronomiczna jesień!
Crazy nauka - tekst.

Michał zrobił prezentację w Scratch:


A przy okazji przypomnienie kiedyś wykonywanych prostych doświadczeń ze zjawiskiem refrakcji.


poniedziałek, 22 września 2014

Mapy (8)

A ponieważ sporo ostanio było o mapach... i było też o morzu... Z rolek po papierze/ręczniku papierowym chłopcy wykonali naszą miarkę wysokości poniżej-i-nad poziomem morza:



Teraz wybierają różne punkty (miasta, miejsca, szczyty gór), które chcą osadzić na odpowiedniej wysokości n.p.m. :)

Morskie inspiracje...

Morze zainspirowało nas jeszcze do aktywności plastycznej.