sobota, 13 grudnia 2014

Przestrzeń.

Lubię ten moment gdy otacza mnie woda.
Miękkość wokół ciała. Wyciszone dźwięki.
Lekkość gdy kładę się na wodzie. Szybkość, gdy odbijam od brzegu i sunę w wody toni, nim zabraknie pierwszego oddechu zmuszającego do wynurzenia. Przyjemnośc gdy ręka zagarnia wodę pod ciałem, w ciało uderzają pęcherzyki powietrza. Zmęczenie, gdy przepłynę pełnią mocy.
Lubie płynąć blisko dna, wyciągając się jak strzała, patrzeć jak migają stonowane kwadraty... przypominające, poprzez ruch, kod DNA.
Czasami, gdy już nie chcę pływać... biegnę. Stawiam spowolnione kroki, mimo wkładanego wysiłku, poruszam się nieproporcjonalnie ślimaczo.
Czasami robię fikołki w wodzie. Najlepiej do tyłu, bo w drugą stronę nos nabiera wody co sprawia, że czuję jak chlor przemywa mi mózg.
Albo szukam dna. Ten moment gdy siadam... płuca mają coraz mniej powietrza, a nad głową wirują gazowe-niby-meduzy. Albo, jeśli mocno wyrzucę z siebie powietrze, nad głową unosi się gazowa oponka.
Gdy kładę się brzuchem dotykając dna lub gdy pozwalam ciału opadać, najpierw nogami, korpusem, rękoma pozostającymi nieco w górze.
Lubię ten moment gdy otacza mnie woda.
To jest moja przestrzeń, na pobycie trochę sam na sam ze sobą.

Wczoraj, gdy Maciek skończył swoje 'długości basenu', zawisł w wodzie i zobaczyłam go w przestrzeni kosmicznej...

czwartek, 11 grudnia 2014

Słów-zjadacze. Hurma.

[wpis ku pamięci z paczka2]

Czy zdarza się Wam…
…improwizować w trakcie gotowania, uzyskując w ten sposób nowe danie, wymagające nadania mu nazwy?
…czytać książki, które opisują nie tylko przygody ale i potrawy, którymi raczą się bohaterowie… Opisują w taki sposób, że pragniecie skosztować tych dań…?
A może zdarza się Wam …jeść potrawy o smaku, nazwie tak intrygujących, że rozpoczynacie poszukiwania, czytacie by odkryć… Albo stworzyć?
Jeśli na przynajmniej jedno pytanie odpowiadacie kiwnięciem głowy, oznacza to, że należycie do grona pożeraczy książek, odkrywców smaków, słów-zjadaczy…

wtorek, 9 grudnia 2014

Nicnieróbstwo.

Nie robimy nic. Od początku tego tygodnia odsunęliśmy na bok wymyślone nowe hasło...
Nie realizujemy projektu, ani mini projektu... Nie robimy nic.
Nie licząc rysowania, malowania i grania w wymyśloną przez nas grę w strony świata.
Nie licząc samodzielnego czytania, czytania wspólnego i słuchania audiobooków.
Krew Olimpu, seria Czarny Maciek, Dom tajemnic, Antykwariat pod Błękitnym Lustrem... ale i Janko Muzykant, Akademia Pana Kleksa.
Nie licząc pisania tu i tam, tego i owego, na blogach.
Nie licząc zdobywania kolejnych poziomów na KhanAcademy.
Nie licząc tworzenia kolejnych kodów w Scratchu.
Nie licząc marszobiegów, spacerów i rozmów. O, dużo rozmawiamy... o tym co robimy, a czego nie.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Hasło: most (3)

Jeszcze jeden rzut okiem na hasło 'most'. Pojechaliśmy zobaczyć trzeci most, który powstaje nad Bosforem. Mostu jeszcze nie ma. Na dodatek tego dnia, zaświeciło mocno słońce co sprawiło, że i most, i Bosfor skryte zostały za mgłą... Jedyny widok jaki udało nam się uchwycić to z pewnej odległości wyłaniające się z chmur nogi kolosa ;-)

Nasze wariacje na temat mostu:

Dla zainteresowanych - filmik reklamowy na temat trzeciego mostu:

niedziela, 7 grudnia 2014

Cud Chłopak, cud książka.

Wieczorem chwyciliśmy za książkę. Zintegrowana niebieska okładka, z wyraźnie odcinającą się, czarno-białą grafiką przedstawiającą twarz. Miękkie litery kreśliły się w tytuł "Cud chłopak".
Przeczytaliśmy kilka rozdziałów z pierwszej części. Poznaliśmy głównego bohatera. Wzruszyliśmy się, pośmialiśmy.
Do książki wróciliśmy kolejnego popołudnia, na chwilę... którą rozciągnęliśmy na tyle długo, by połknąć prawie połowę książki. I już wiedzieliśmy, że musimy tak zmienić plany dnia, aby kolejny ranek rozpoczać od lektury... aby nic nam nie przeszkodziło doczytać książkę do końca.

Aura za oknem sprzyjała. Cały niemal piątek leżałam na sofie, a dzieci pokładały się koło/na mnie. Siedziałam na poduszkach, a dzieci siadały do stołu, by słuchając mnie, malować i rysować. Zrobiliśmy krótkie przerwy, minimalne. Tyle, ile potrzeba było by przekąsić "byleco", zrobić kolejną kawę, odwiedzić toaletę.

Kilka godzin czytania na głos.
Zawieszania głosu, robienia pauzy, aby w przestrzeni między kolejnymi fragmentami książki porozmawiać o jej treści. Ale też, by na marginesie książki narysować kredką serduszko tam, gdzie pojawił się szczególnie ważny dla nas tekst.
Kilka godzin z dziećmi zasłuchanymi.
- Mamo, mogłabyś nagrywać audiobooki.


***źródło: wydawnictwo Albatros


August, cud chłopak, sympatyczny dziesięciolatek, który urodził się z wadą genertyczną objawiającą się deformacją twarzy. Jego starsza siostra Via, planeta wokół słońca... oraz grupka innych dzieci. Każde z nich odkrywa przed nami fragment składający się na pełen obraz. Poznajemy punkty widzenia różnych osób. Po raz kolejny wyraźnie dostrzeggamy, że interpretowanie świata tylko z własnego punktu widzenia jest ograniczeniem.

To książka o dzieciach, o rodzicach, o miłości oraz problemach. O życiu.
Książka do czytania razem. Michał napisał w swojej recenzji, że książka zostawi w nas ślad. Tak, to taka książka, która bawi a jednocześnie... trąca strunę, porusza.




środa, 3 grudnia 2014

Sąd nad lekturą.

Ostatnio sporo o książkach, tworzeniu nowych list lektur, poszukiwaniu sposobów by zachęcić do czytania.
W tym wszystkim pada wypowiedź Marcina Polaka, koincydencyjna z rozmowami jakie tu i ówdzie toczymy z grupą znajomych. Polecam [link].

I proszę, jak na zamówienie, dziś w naszym domu odbył się sąd nad szkolną lekturą. Niewątliwie znaczenie ma świadomość trwającej akcji.
Ja wysyłałam swoje propozycje... (choć zamiast wpisać tytuły książek, które chciałabym z listy obecnej usunąć, wpisałam kilka zdań komentarza... ). Sam Michał wysyłał swoje propozycje w ankiecie na temat nowej listy lektur.

Na wokandę trafił dziś "Tajemniczy ogród". Lektura z okolic II etapu edukacji.  Dzieci mają poznanie tej książki za sobą. Kiedyś, kiedyś... po wspólnym czytaniu, oglądaliśmy też ekranizację autorstwa Agnieszki Holland. W zeszłym roku, podczas egzaminu kończącego IV klasę, Michał miał kilka pytań związanych z fragmentem tej książki. Ale ponieważ co jakiś czas do różnych książek wracamy... I ponieważ świeżo w nasze ręce trafiła broszurka z grami nawiązującymi do "Tajemniczego ogrodu"... Odsłuchaliśmy fragmenty książki w formie audiobooka i... rozpoczęła się dyskusja.

- Nie chcę już czytać tej książki. Jest dla mnie nudna.
- Rozwiniesz?
- Myślę, że ta książka jest dobra dla dzieci w trzeciej klasie....
- Nie, ja jestem w trzeciej! To jest książka dla dzieci w drugiej klasie!
- Ale większość dzieci w drugiej klasie nie przeczyta samodzielnie takiej książki...
- Ja przeczytałem.
- Są dzieci, które nie przeczytają.
- No tak... ale może ktoś im czytać... Albo mogą czytać inne książki! Nie trzeba tej!
- Powiedziałeś, że ta książka jest nudna. Może już cię nudzi, bo już ją czytałeś?
- Może. Ale to nie tylko dlatego.
Porozmawiamy o tym? Chciałabym posłuchać.
- Mamo, wiesz... lubię, że pozwalasz nam mówić, że coś się nam nie podoba, albo, że tego nie lubimy. Możemy mieć własne zdanie.

Tak oto rozpoczął się nasz mały, prywatny sąd nad lekturą. Choć Michał używał słowa "debata".
Panowie zasiedli w ławie oskarżyciela. Przygotowali swoje mapy i notatki, mające na celu wskazanie 'słabych punktów' książki. Dlaczego "nie".
Odczytywali, ja przedstawiałam, jeśli miałam, kontrargumenty. Notowałam zatem i ja.
Dyskutowaliśmy.
Nawet zrobiliśmy grafikę przebiegu akcji książki i jej modyfikacji ;-)
Rozmawialiśmy o tym, co jest w tej książce istotne... I jakie inne książki mogłyby dotykać podobnych kwestii, ale w inny (ciekawszy, współcześniejszy) sposób.


A potem, nim ogłoszony zostanie werdykt, zagraliśmy w grę opartą na motywach książki [M. Kowalski, Między nami graczami. Wydawnictwo GWO]. Mocno zmodyfikowaliśmy reguły, ponieważ nie mamy klasy szkolnej, a parę dzieci. I bardziej liczył się 'fun' niż konkurowanie między chłopcami.


A gdy zdobyta została ostatnia konewka.... Chłopcy i tak kontynuowali jeszcze grę, odpowiadając na pytania... i dobrze się przy tym bawiąc. Po czym postanowili wrócić do ogrodu, w filmowej wersji.

- Wiesz mamo, bo każda książka może być fajna, jeśli się ją czyta kiedy trzeba... albo jeśli w nią tak zagramy.

Nie da się "grać" we wszystkie książki. Dostrzegam jednak potencjał właśnie w róznorodności samych książek, form bawienia treściami... W różnorodności poznawania lektur... czytanie samodzielne, czytanie przez nauczyciela, słuchanie audiobooków... I w tym, by słuchać głosu dzieci. Zgadzać się na ich wybory, na to, że pewnych książek, w jakimś momencie nie będą dzieci czytać... 

Rozmawiać o książkach... i czytać samemu.

wtorek, 2 grudnia 2014

Ewolucja (2)

Krótko wspominałam o grze karcianej Ewolucja. Teraz szybciutko jeszcze krótszy dopisek o rozszerzeniu. Do karcianki można dokupić dodatkowe pudełeczko... i warto to zrobić! Po pierwszej kolejce, gdy już ułożymy podstawowe zwierzęta... zaczyna się akcja!


Uwaga: trzeba zarezerwować sobie dobre 2 godziny by zwierzęta przeszły fazy karmienia, polowań, rodzenia, chorowania...

Hasło: most (2)

I wsiąknęliśmy...

Rozpoczęliśmy od wrzucenia w wyszukiwarkę hasła most&malarstwo.... i obraz, który przykuł naszą uwagę to jeden z cyklu kilku prac Van Gogha. Most Langlois w Arles odwiedziliśmy pomarańczowym ludzikiem Google Maps... oraz przypomnieliśmy sobie dawno oglądaną serię filmów dla dzieci Mali Einsteini... (link) ;-)

Źródło: Vincent van Gogh, Langlois Bridge at Arles with Women Washing via Wikimedia Commons [public domain]


A skoro Francja... Michał przypomniał historię Linei w ogrodzie Moneta oraz charakterystyczny cykl obrazów z mostkiem nad nenufatami w roli głównej. Plus kolejna historyjka o Einsteinach... (link) ;-)


Źródło: Cloude Monete, Bridge Over a Pond of Water Lilies, via Wikimedia Commons [public domain]

Most w poezji?
Sporo... zatrzymaliśmy się na wierszu z czasów i kraju Van Gogha i Moneta... Arthur Rimbaud i jego Mosty (Iluminacje) w przełożeniu Artura Międzyrzeckiego.
Kryształ szarego nieba. Osobliwe zarysy mostów, jedne proste, drugie wygięte w łuk, inne opadające albo zachodzące na nie pod skośnym kątem i formy te powtarzają się w innych strefach kanału w świetle, ale wszystkie tak wydłużone i lekkie, że brzegi pod ciężkimi kopułami zniżają się i zmniejszają. Niektóre z tych mostów dźwigają na sobie rudery. O inne wspierają się maszty, sygnały i kruche poręcze. Minorowe akordy krzyżują się i snują; struny pną się nad stromym wybrzeżem. Widać czerwoną bluzę, może inne jeszcze ubiory i muzyczne instrumenty. Czy to ludowe melodie, fragmenty książęcych koncertów, pogłosy hymnów publicznych? Woda jest szara i sina, szeroka jak morska odnoga. – Biały promień, spadający z wysokiego nieba, niweczy tę komedię.

W tle zabrzmiał Bridge Over Trouble Water w kilku wersjach... w tym jedna z Brooklińskim Mostem w roli głównej... 
Skoro już z Francji dotarliśmy do Nowego Jorku... poczytaliśmy o historii Brooklińskiego Mostu, który powstał... w tych samych latach, w ktorych tworzyli wspomnieni wcześniej artyści...

I tak słuchając... jednocześnie panowie malowali dwumetrowy zestaw mostów...


Temat mostu przypomniał książkę Most do Terabhitii... (fragment audio) oraz filmową adaptację (dzięki której mogę napisać szybkiego posta oraz ugotować obiad;-)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Hasło: most.

Hasło dzisiejszego dnia wymyślił Maciek.
Most.
Czym jest? Co jest mostem? Z czym się to słowo kojarzy?

Most spinający dwa brzegi.
Mostek w centrum ciała.
The most beautiful thing...

Maciek zaczął od własnej mapy skojarzeń, potem od wykonania stron notatek na temat mostów. Stworzył ranking "naj". Wypisał nazwy najdluższych, największych, najstarszych, najpiękniejszych.

Były mosty egzotyczne, były sławne budowle z całego świata. Był most obrotowy w Giżycku i wspaniałe konstrukcje z Singapuru.


A potem połączyliśmy siły kombinując... Mocno kombinując, ponieważ tutaj mamy bardzo ograniczone pole manewru... Przydałyby się patyczki drewniane, albo rurki do napojów... Ale tutaj tego nie mamy... Natomiast mieliśmy trochę starych gazet, rurki tekturowe po papierze toaletowym, taśmę, klej i kilka ledwie gadżetów...
Stworzyliśmy konstrukcje bazowe testując jaki przekrój jest najmocniejszy, najbardziej wytrzymały i najekonomiczniejszy:
- trójkąt równoboczny, o boku równym 2cm = 6cm szeroki karton
- koło o średnicy 2cm = 6,28cm szeroki karton
- kwadrat, o boku równym 2cm = 8cm karton



Następnie powstało mnóstwo kładek, mostków i mostów. Łącznie z mostkiem z własnego ciała. 
Finalnie ustaliliśmy, że tworzymy gazetowe mosty długości kartki... i sprawdzimy, która konstrukcja wytrzyma przygotowane obciążenie.


Poza tym trochę pokombinowaliśmy z apkami na tablecie. Takich 'mostowych' jest mnóstwo!
W pewnym momencie mnie tknęło, że może coś o mostach jest na KhanAcademy... i... był projekt! Ha! Idea jak nasza, tylko właśnie 'patyczkowe' wykonanie! :-)

Na koniec kilka pytań z linkami do ciekawostek:
Czy wiecie, że istnieje mostopedia?
Gdzie znajduje się London Bridge?
A znacie smutną historię Tacoma Bridge?
Moze macie ochotę zobaczyć kompilację wszystkich ataków z Golden Gate w roli głównej?

A przed nami jeszcze dalsza przygoda z mostami i mostkami....
Już dziś, bez względu na to czy macie wejściówki i jesteście w Warszawie... Czy tak jak ja, znajdujecie się daleko od tego miasta.... Możecie uczestniczyć w TEDx Warsaw Education Out Of The Box.

Źródło grafiki: TEDxWarsaw ***