sobota, 29 listopada 2014

***

[kopiuję ku pamięci, wpis sprzed kilku dni]

A jednak w walizkach było więcej książek niż ubrań. Masz wprawdzie swoją lekturę, ale zabrakło twoich butów. 
Ratunek nadciąga z zasobów pierworodnego. Glany 10latka mogłyby być pół numeru większe, ale dajesz radę. 
Rozglądasz się po korytarzu. 
Wiszący kwiecisty płaszcz nie jest w twoim dzisiejszym nastroju, więc zgarniasz jaskrawą kurtkę 8latka. Nawet mocno nie ciasna pod pachami, można uznać że tak ma być. Slim.
Wicher gna, zatem na czubku głowy ląduje szara czapka.
Nie licz na to, że w tym stroju wtopisz się w tłum.
Ani jeden element wyglądu nie pasuje do tutejszych kobiet odzianych w hidżab.
Zresztą niby czemu masz się w tłum wtapiać? Czujesz się tu dobrze, maszerujesz skacząc przez kałuże.
Dobry nastrój staje się jeszcze lepszy, gdy po dotarciu do sklepu dostrzegasz, że rozpoczął się już sezon na salep! A ten smakuje najlepiej na ciepło, gdy za oknem zimno.
Zatem zimo, nadciągaj!
Nie zerkaj na prognozy twierdzące że w przyszłym tygodniu ma być 16C.

O szkole i nie-szkole.

Niebawem na polskim rynku dostępna będzie nowa książka Jaspera Juula.

Źróło: Wydawnictwo MiND

Zanim książka trafi w moje ręce, posłuchałam o niej w rozmowie Hanny Zielińskiej z Marianną Kłosińską. Warto posłuchać. Nie tylko o szkole.

piątek, 28 listopada 2014

***

Zima jednak zareagowała na prognozy. Dobrze, że salep wypiliśmy gdy jeszcze za oknem hulał zimny wicher. Po kilku deszczowych dniach, nastąpił gwałtowny odwrót chłodu. Słońce wychyliło się zza chmur nagrzewając powietrze do stopni 14-tu nad kreską.
Kończy się listopad. W mieście, w którego krajobrazie dominują wieże meczetów, zaczynają pojawiać się krasne mikołaje, a wieczorem w domach i na balkonach, błyszczą choinki.
Z trudnem się hamuję... nie, w zasadzie kompletnie tracę kontrolę nad sobą... Ulegam atawistycznej żądzy jedzenia...
Ale jak tu nie jeść?
Rano łyżeczką drążę w słoiczku wypełnionym tahin-bal... pastą sezamową z miodem... Omijam wzrokiem tabelę kaloryczności.
Popołudniu nos skręca do jednej z wielu knajpek, gdzie w piecu palonym drewnem, dopiekają się chrupiące pide.
A wieczorem na moment czujemy trochę Krakowa w Stambule. Tylko że tu, zamiast mówić precel, prosimy o simit... a zamiast zdjęcia na tle Sukiennic, robimy słit focię na tle... fotografii. Barwnych, głównie ślubnych, choć też ze stylizacjami na szejka albo komandosa.

Nadmiar dóbr skonsumowanych w ciągu dnia mogłabym wypływać w przydomowym basenie, ale dziś przerwa... Zachodzimy tylko by sfotografować nowy znak zakazu. Dostrzegliśmy go podczas wczorajszego pływania i mimo rozpisania konkursu, nie udało nam się wymyślić czego dotyczy "znak czarna kropka".
Jakieś propozycje? GoogleTranslator wymiękł i nie był w stanie podpowiedzieć....

Ewolucja.

- A może jakieś nowe hasło przewodnie?
- Ewolucja!
- O... a skąd taki pomysł?
- ...bo chcę pograć w grę ;-)

OK. Dziecko rzekło, dziecko zrobiło.
Poczytało, pooglądało (dłuższe formy plus TEDlessons: 1, 2, 3, 4 - ten ostatni materiał re-we-la! dodatkowo zainspirował do rysowania rąk 3D), podyskutowało, podziałało (SAS), posłuchało, i w końcu... pograło w grę... W sumie... to nadal gra, zatem z pokoju dobiega mnie radośny okrzyk "Ojej, ile my mamy tasiemców, owsików i glizd! Czy nasze zwierzęta to przeżyją?"


- A teraz dokąd? Teraz gdzie? Rozwinąć temat, czy ruszyć w bok? Ku genetyce, czy może od ewolucji do rewolucji? A może zupełnie w inne rewiry?

czwartek, 27 listopada 2014

Czy czasem czytasz czasowniki?

A gdy okazało się, że już południe, a my nadal leżymy w pieleszach z książkami... Postanowiliśmy przenieść się na moment do stołu i zająć sprawami poważniejszymi.
Gramatyka. Brzmi poważnie. W każdym razie w moich uszach, które miewają na alergię na gramatyczno-ortograficzne rewiry.

Mniej więcej tydzień temu działaliśmy w rejonie czasownika, jego osobowych i nieosobowych form. Wróciliśmy w formie gry. Szybkiej i prostej. Ku przypomnieniu i przećwiczeniu.

Trzy grupy losów. Liczba (pmn), osoba (1, 2, 3,), czas(przeszły, teraźniejszy, przyszły). Z każdej kupki wybieramy jedną karteczkę, inny gracz rzuca nam bezokolicznik, a my migusiem podajemy odpowiednią formę. Słowa zapisujemy w zeszytach, bo uznajemy że warto w zeszytach zacząć robić też notatki.

 Do tego przygotowujemy ściągawkę w wersji kolorowej... bo mamy fazę na rysowanie;-)

A potem... po szybkim rozprawieniu się z grą czasownikami, redagujemy tekst zmieniając formę czasowników.... i przechodzimy płynnie do rysowania tego o czym tekst prawił... 
Następnie ciągle rysując maszerujemy do czytania wiersza Przedziwny dzionek Wiktora Woroszyńskiego (tu uściski i podziękowania ślemy do Ani :-* )



Nie mam czasu tego opisywać... ale jeśli choć słowem nie zaznaczę, to znowu będzie dziura w blogowych zapiskach ;-)


środa, 26 listopada 2014

Artystyczne wyzwanie... opadanie...

Wczoraj za oknem padał deszcz, w Polsce spadł pierwszy śnieg. 
Opadły liście, niektórym opadały powieki... 
Co jeszcze może opadać? I jak?
A co nie opada? I gdzie?

Zaczęliśmy od wyszukania muzyki, która kojarzy nam się... z opadaniem... A potem, słuchając muzyki, chłopcy malowali... czując. Zasłonięte oczy zmieniły podejście do farb. A muzyka dyrygowała rękoma i palcami.




A potem dużą przestrzeń białego papieru zaczęły zajmować historię o tym, co opada... jak opada... gdzie opada... kiedy... Rude włosy zmieniały się w deszcz... A śnieg ukrył się we wzorze swetra... Opadały powieki, włosy i ręce... Opadały liście drzewa zmieniając się w nuty...


Artystycznie o komórce...

Kolejna akcja artystyczna... Tym razem dzieci edukowane domowo zajęły się hasłem "komórka"
Zajrzyjcie na stronę sztuka ED i zobaczcie w jak różny sposób dzieci potraktowały temat!

Tutaj publikuję tylko pracę Michała:

Przedstawiającą komórkę wykonaną z masy solnej.
..oraz komórkę w wizji artystycznej Maćka:




Kodeks 2.0.

Uff... potrzebny był taki dzień, jak dzisiejszy. Gdy jeszcze wicher gna, czapki zrywając. Gdy aura nie sprzyja wędrówkom... W końcu siedliśmy do spisania na różnych blogach i platformach, tego co się dzieje w programie Szkoła z Klasą 2.0.
Zaraz, zaraz... edukacja domowa i szkoła z klasą? Jak, dlaczego i po co?
Idea edukacji obywatelskiej jest niezależna od formy przyjętej edukacji. A CEO jest otwarte również na takie formy, jak edukacja domowa. Zatem już trzeci rok działamy w programie.
Przed chwilą zakończyliśmy pierwsze zadanie, dotyczące opisania debaty nad kształtem Kodeksu 2.0.
Kodeks jest regulaminem, swoistym zbiorem zasad, stworzonych przez dzieci. Jak działać by być bezpiecznym? Aby nie łamać przepisów? Jak być twórcą? Jak uczyć się i działać z TIK?
Kto chętny - zapraszam do lektury na blogu dzieci ED.

środa, 19 listopada 2014

Księżyc do potęgi!

Zaczęło się od rozważań na temat temperatury na Księżycu.

Ile stopni jest na Księżycu?

Gdzieś o tym się czytało, ale nie każda informacja zostaje w głowie... Proste, wymaga tylko znalezienia odpowiedzi. Maciek postanowił sprawdzić odpowiedź na własne pytanie... A gdy szukał, naturalnie dotarł do kilku innych informacji i ostatecznie postanowił przyszykować księżycowy wpis na swojego bloga (link później, bo jeszcze nie jest opublikowany)

W tym czasie ja wyklikałam kilka materiałów rozwijających temat... A ponieważ pierwszy z nich dotyczył podróży na księżyc "na kartce papieru"... Gdy Maciek skończył swój szkic notatki... zrobiliśmy mały krok obok tematu kosmicznego aby przygotować się do oglądania filmiku...


Ile razy możesz złożyć kartkę formatu A4?
Złóż kartkę z bloku (mamy taki giga ok 100x50) - porównaj...
A inne kartki?

A potem jeszcze dwa kroki w bok... bo jak tu zostawić tak pięknie przygotowaną kartkę, jeśli można porozmawiać o tym..
Ile części uzyskałeś, składając kartkę jeden raz?
Ile gdy ponownie złożyłeś?

Nawet nie musiałam pytać czy dostrzega prawidłowość, ponieważ oczywiście była widoczna... 2, 4, 8, 16...
Uporządkujmy zapis...


Gdybyś miał do dyspozycji tylko cyfrę 2, jak mógłbyś zapisać wyniki?
Pojawiło się dodawanie... ale gdy trzeba było rozbić liczbę 64...

Jak inaczej, wykorzystując tylko cyfrę 2 można zapisać...?

Mnożenie!
Jedna dwójka... Dwie dwójki... osiem dwójek...

Jak jeszcze?

Potęgowanie!
Pierwszą rozpisaną liczbą był wynik jednokrotnego złożenia kartki, czyli uzyskanie dwóch części (2^1).

A zanim złozyliśmy pierwszy raz? Ile części mieliśmy...?
Jedna część.. Dwa do potęgi zero równa się jeden!
Potem, już z udziałem Michała, weszliśmy na krótko w potęgowanie "z minusem". Hipotezy - będzie wynik taki, śmaki... nie... nie może być tak, bo wychodzi tyle samo... Zaraz, zaraz... jeśli tu był "+" i było mnożenie... to może skoro jest "-" będzie dzielenie? Ale jakie? Co przez co i ile razy? Cudowne główkowanie!

Sugestia: jak inaczej można zapisać dzielenie?

Jako ułamek. Kombinacje alpejskie. I nagle... Jest! Pojawił się pomysł że ułamek ma informować o tym jaką liczbę i ile razy potęgujemy...
Uf... do tego trzeba będzie jeszcze wracać kilka razy... A my wracamy do księżyca...

Oglądamy i rozmawiamy o tym ile razy (w teorii;-) należy złożyć kartkę papieru aby dotrzeć do księżyca?
A potem przeskakujemy do tematu iluzji optycznych. Ponownie o fazach księżyca... do których jeszcze raz robimy proste doświadczenie**, które przypomina nam, że orbita księżyca jest elipsą "kopniętą" o kilka stopni... i czym innym jest faza księżyca, czym innym jego zaćmienie...


A potem jeszcze dwie symulacje na stronie SAS - o zaćmieniach, o przypływach...



To jaka jest temperatura jest na Księżycu? ;-)

** piłka owinięta folią aluminiową, granat w roli Ziemi, latarka jako Słońce i... dobra roleta umożliwiająca zaciemnienie pokoju;-)


wtorek, 11 listopada 2014

Ale właściwie... jak to jest z tym słońcem?

Pół kilograma pytań. Tona książek, filmików i odnośników. A wszystko tylko po to aby poszukać odpowiedzi na słoneczne pytania. Dlaczego świeci? Jak świeci? Co świeci? Czemu? Dlaczego nie zgasło? Nie wystygło? Nie przestaje? A może przestanie? Co będzie gdy przestanie... i kiedy to się stanie? Jak wyglądałby świat gdyby...

W finale m. in.: powstał Maćkowy Lapbook o słońcu [może później dodam zdjęcie]

Na koniec coś wartego polecenia. Książka dla mniejszych i starszych. Mnogość informacji, podanych w przystępny sposób. Profesor Astrokot odkrywa kosmos. Cena dość wysoka, ale jeśli mamy kilkulatków (5-10... a nawet i starsi) interesujących się kosmosem... i lubiących graficzne cacka - warto! My mamy to szczęście, że nasza biblioteka zaopatrzyła się w tę pozycję. Zatem mogliśmy sobie Astrokota wypożyczyć.
A o książce więcej na stronie Książki na czacie. Skąd zapożyczam zdjęcie, ponieważ wyszukiwarka pokazała je z licencją umożliwiającą wykorzystanie:-)
Źródło grafiki: Książki na czacie, Bardzo udana kosmiczna podróż., 6.10.2014, dostęp 11.11.2014. CC BY

wtorek, 4 listopada 2014

Dzień z życia butów niewidzialnego człowieka.

W ramach działań jednej z grup, skupiającej edukatorów domowych, powstała myśl, by zapraszać dzieci do działań artystycznych.
Akcja 1. Fotograficzny reportaż. Dzień z życia butów niewidzialnego człowieka. Możliwości było wiele, jak ten temat wykorzystać... Szerokie pole do popisu dla małych i większych.
Efekty pracy duetu M&M zostały zamkniętę w filmowej etiudzie pt "Zagubiony"




Never give up! Always look...


Angielskie słówka.
Od never, przez sometimes, often, usually, aż do always. Skojarzenia, hasła. Never ending story. Never give up! A na drugim krańcu: always look on the bright side od life... i wykaligrafowane 'Always I love my family"



Czując chemię...

Mało czasu na pisanie, co było do przewidzenia. W telegraficznym skrócie zatem o chemii.
Były kolejny raz stany skupienia. Były doświadczenia z wodą w roli głównej. Powstał plastelinowy filmik autorstwa Maćka.


Było stawianie hipotez czym jest sublimacja.


...i było poświęcenie zamrożonej zupy pomidorowej, by tę hipotezę sprawdzić. ;-)

Rewelacją całego tygodnia eksperymentów okazała się ponowna wizyta w Instytucie Rozrodu Zwierząt i Badań PAN

Kolejny raz mogliśmy wcielić się w rolę szalonych naukowców;-) Kontynuowaliśmy eksperymenty ze stanami skupienia i sublimacją. W roli głównej wystąpił  suchy lód. Na koniec frajdę sprawił ciekły azot.
Bardzo dziękujemy! Każda wizyta w PAN jest niesamowitą przygodą!




A potem, wieczorem, powtórzyliśmy jeszcze eksperyment z CO2 w formie suchego lodu (w zasadzie śniegu;-)